Przejdź do treści
Strona główna » Dotyk to moc, siła, magia – część II

Dotyk to moc, siła, magia – część II

Dotyk to moc, siła, magia - część II
Zmysł dotyku – narodziny

Jeżeli przeczytaliście Państwo pierwszą część artykułu, to pamiętacie, że zmysł dotyku rozwija się najwcześniej ze wszystkich naszych zmysłów. Początek jego aktywności przypada na piąty tydzień naszego życia płodowego. Czucie pojawia się najpierw na twarzy, a następnie rozprzestrzenia na całe ciało. Zatem już w łonie matki zaczynamy nieźle dokazywać, rozwijamy umiejętność ssania kciuka, głaszczemy się po twarzy, dotykamy malutkimi dłońmi pępowiny, łożyska czy też ściany macicy. Tuż po urodzeniu zmysł dotyku nadal rozwija się bardzo intensywnie, a pod względem tempa rozwoju wtóruje mu zmysł smaku. Najbardziej wrażliwe na dotyk są te obszary, w których czucie zaczęło rozwijać się najwcześniej. Czyli usta, twarz, podeszwy stóp, dłonie i genitalia. Głaskanie, przytulanie masowanie brzuszka (zwłaszcza jeśli maleństwo ma kolki), całuski to formy dotyku, których dziecko potrzebuje od pierwszych dni życia.

Dotyk to moc, siła, magia – część II

Potrzeba dotyku

Dzisiaj standardem jest już praktyka kangurowania. Polega ona na położeniu noworodka tuż po porodzie na brzuchu lub klatce piersiowej matki (trwa to około 10 minut), po czym następuje umycie dziecka i ponowienie kontaktu z matką. Psycholog Harry Harlow w eksperymencie przeprowadzonym w latach 60. Na małych rezusach (małpkach) dowiódł, że pragnienie zaspokojenia potrzeby dotyku, przytulenia się, jest nawet silniejsze od potrzeby zaspokojenia głodu. Interesujące obserwacje poczynił w latach czterdziestych Rene Spitz, austriacko-amerykański psychoanalityk.

Według niego niemowlę odseparowane od matki w trzecim lub piątym miesiącu życia (okresy krytyczne dla rozwoju zmysłów) na skutek pobytu w szpitalu lub domu dziecka odczuwa depresję anakliktyczną (trauma związana z separacją, a aktywująca chorobę sierocą). Do objawów choroby sierocej zaliczamy.: Kołysanie się, uderzanie głową w twarde części znajdujące się w pobliżu, ssanie palców, poduszki, nieobecne spojrzenie, brak uśmiechu. Podobne wnioski wyciągnięto z obserwacji dzieci w rumuńskich sierocińcach. Dzienny kontakt dziecka z osobą dorosłą ograniczał się zaledwie do kilku minut karmienia i przewijania. Przez pozostały czas dzieci patrzyły w ściany i sufit, co spowodowało u nich wystąpienie znacznego opóźnienia w rozwoju fizycznym, emocjonalnym i społecznym.

Czy macie ochotę uściskać swoje starsze i nastoletnie dzieci?

O tym, że dotyk odgrywa niesamowicie istotną rolę w pierwszych latach życia dziecka, wielu z nas doskonale zdaje sobie sprawę. Niestety w naszym kraju możemy obserwować taką tendencję, że im dziecko starsze, tym mniej obdarowywane jest przez nas czułością. Czy to oznacza, że dziecku, które ma osiem, jedenaście, czy szesnaście lat dotyk już jest niepotrzebny? Nic bardziej mylnego. Nasze starsze dzieci i nastolatki również potrzebują przytulenia, pogłaskania, objęcia, czy uścisku. Jeżeli chcemy okazać synowi czy córce totalną akceptację, troskę, czułość czy pocieszenie i wsparcie to musimy wykorzystywać w tym celu słowo i dotyk. Sama rozmowa to za mało.

W naszym społeczeństwie niedosyt dotyku odczuwają przede wszystkim chłopcy. Istnieje społeczne przyzwolenie na to, że dziewczynki trzymają się za ręce, obejmują się, śpią w jednym łóżku na imprezach wyjazdowych. Nikogo nie dziwi, że dziewczynki wzajemnie się czeszą czy malują. Chłopcy są w tym obszarze zdecydowanie pokrzywdzeni i niestety nadal często się zdarza, że uczeni są, aby nie okazywać słabości i kontrolować emocje. I gdzie tu miejsce na przytulenie, objęcie czy pogłaskanie?

 

Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja z nastolatkami. Zdarza się i to dosyć często, że rodzice, którzy wcześniej nie szczędzili dziecku dotyku. W momentach dojrzewania zaprzestają jakiegokolwiek kontaktu fizycznego w relacjach z synem czy córką. Przemiany fizyczne stają się barierą i skutecznie redukują (czasami niemal do zera) kontakty oparte na dotyku z naszymi latoroślami, szczególnie synami. Boimy się przytulić, objąć, czy pocałować nasze nastoletnie dziecko z obawy o przypisanie takiemu zachowaniu podtekstu seksualnego. Z drugiej strony nastolatek często manifestuje niechęć wobec czułości, co nie znaczy, ze jej nie potrzebuje.

Zdaje sobie natomiast sprawę, że w naszej kulturze potrzeba dotyku uważana jest za “niemęską”. Drodzy Rodzice to, że macie ochotę uściskać, objąć, czy przytulić swoje prawie dorosłe dziecko, jest jak najbardziej naturalne i zdrowe. Wy również potrzebujecie bliskości z dzieckiem, bez względu na etap rozwoju, w którym się znajduje. Częstotliwość dotyku świadczy o tym, jakie relacje macie ze swoim dzieckiem (jego brak może wskazywać na złe stosunki na linii rodzic – dziecko). Dlatego weźcie sobie do serca słowa Margot Sunderland. “Im więcej dotyku człowiek doświadcza w okresie dzieciństwa, tym będzie spokojniejszy w życiu dorosłym

 

Drodzy Rodzice jesteśmy istotami społecznymi i bez kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem, po prostu więdniemy. Większość z nas tęskni za dotykiem, nie każdy jednak potrafi dotyk przyjąć i nim obdarować. To, jak reagujemy na dotyk i czy potrafimy nim obdarzać bliskie nam osoby ma swoje źródło właśnie w dzieciństwie i w sposobie budowania więzi w obrębie najbliższej rodziny. Deficyt dotyku w dzieciństwie może w dorosłym życiu przybierać maskę samookaleczeń, uzależnień, związków przemocowych i innych problemów wymagających specjalistycznej interwencji.